Twój mózg pod presją – co robi z nim przewlekły stres

Twój mózg pod presją – co robi z nim przewlekły stres

Twój mózg pod presją – co robi z nim przewlekły stres

Wyobraź sobie sawannę.

Lew skrada się w trawie – jego wzrok skupiony na antylopie, która oddzieliła się od stada. Gdy zbliża się wystarczająco, rusza do ataku. Antylopa reaguje natychmiast – ucieka, zygzakuje, ratuje się ruchem. To klasyczna reakcja: uciekaj.

Tuż obok, ukryty w cieniu, siedzi zając afrykański. Nie jest celem lwa, ale widzi wszystko. W jednej sekundzie jego ciało decyduje: zamroź się. Zając zastyga – jego mięśnie napięte, serce wali, ale nie rusza się ani o milimetr. Liczy, że jeśli będzie niewidoczny – przetrwa.

Lew, antylopa i zając – trzy różne reakcje na stres.

Walcz. Uciekaj. Zamarznij.

A teraz… przenieśmy to do naszej codzienności.

Dwójka ludzi siedzi przy biurku. Między nimi leży kartka papieru. To nie jest pogoń. To nie jest walka. A jednak – serce bije szybciej, dłonie się pocą, ciało napina się jak u impali, która właśnie zobaczyła lwa. Bo ten papier to wypowiedzenie. Po miesiącach trudnych rozmów, wewnętrznych zmagań, właśnie teraz ktoś oddaje klucze, podaje rękę i wychodzi.

A drugi człowiek? Może siedzieć nieruchomo jak zając w trawie. Z pozoru spokojny, ale w środku wszystko drży. Zamrożenie – to też reakcja.

I teraz najważniejsze: nasze ciało nie odróżnia zagrożenia od lwa od zagrożenia emocjonalnego.

Jeśli przez długie tygodnie czy miesiące ktoś żyje w napięciu, lęku, złości – jego organizm reaguje tak, jakby ciągle był na granicy przetrwania.

Mięśnie pracują jak szalone, układ nerwowy nie spuszcza z tonu. A skoro ciało szykuje się do ucieczki albo walki, to… wszystko, co nie jest „na już„, zostaje wstrzymane.

Trawienie? Zatrzymane.

Regeneracja? Wstrzymana.

Układ hormonalny? Rozregulowany.

Układ odpornościowy? Osłabiony.

Jeśli powódź zalewa Ci dom, to nie jest moment na sprzątanie piwnicy. Organizm wybierze to co najważniejsze. 

I tak dochodzimy do tego, dlaczego tak wielu klientów ma problem z osiągnięciem wymarzonej wagi czy sylwetki. Mam nawet wrażenie, że łatwiej osobom, które do nas się zgłaszają wejść na rygorystyczną dietę i zrobić 5 intensywnych treningów w tygodniu niż codziennie przez 5 minut usiąść w ciszy. 

Przebodźcowanie wprowadza nas w błędne koło, w którym wydaje się nam, że nie mamy na nic czasu i żyjemy w ciągłym poczuciu winy, że nie zrobiliśmy wystarczająco dużo, żeby czuć się ze sobą dobrze. 

Zawsze zachęcam wtedy, żeby zacząć od małych kroków. 

Przygotowałam dla Ciebie fantastyczne ćwiczenie wyciszające, polegające wstrzymywaniu oddechu po wydechu- zadziała na Ciebie uspokajająco. 

Spokojnie, to tylko kilkanaście sekund. Spróbuj.

Usiądź wygodnie. Oddychaj wyłącznie nosem. Zamknij oczy.

Po kolejnym wydechu wstrzymaj oddech- zatrzymaj na tyle, ile możesz bez napięcia i walki- ma być lekki głód powietrza, ale bez dyskomfortu. Powtórz 3 razy. 

Takie proste ćwiczenie aktywuje Twój układ nerwowy i obniży lęk. 

Z mojego doświadczenie wynika, że wprowadzenie tego prostego ćwiczenia znacząco wpływa na naszych Klientów. Często mówią o tym, że w ciągu dnia robią to i lepiej radzą sobie z wyzwaniami. 

Istnieje wiele metod redukcji stresu, a kluczem jest znalezienie tej, która najlepiej odpowiada naszym potrzebom. Jako trener z ponad 15-letnim doświadczeniem towarzyszyłam naszym klientom w ich przemianach – odchudzaniu, modelowaniu sylwetki i metamorfozie. Wiem jednak na pewno, że bez przepracowania lęku, który mają w sobie i stresu nawet najlepsza dieta i najbardziej dopracowany trening nie przyniosą oczekiwanych rezultatów.

Mam teraz przyjemność obserwować zmiany następujące w Klientach na weekendowych oraz tygodniowych wyjazdach, które organizujemy w MS studio. Stało się to moją absolutną misją, żeby nauczyć ludzi radzenia sobie ze stresem po to, żeby zdobyli cele, które tak bardzo pragną osiągnąć. Chcę ich zmotywować do dbania o siebie – do ćwiczeń, zdrowego odżywiania i realizacji ich własnych celów. Podczas takich wyjazdów uczę naszych podopiecznych technik, które mogą później stosować w domu. W kwietniu organizuję cudowny camp w Polsce, a już na koniec czerwca wyjeżdżamy na Kretę, gdzie będę wraz z zespołem specjalistów uczyć tego wszystkiego, o czym pisałam wyżej.

Oczywiście, cały taki wyjazd jest wręcz naładowany Pilatesem – ale nie ma to nic wspólnego z morderczym treningiem, tylko raczej treningiem mądrym, odpowiednim. Obecnie niewiele jest osób, które nie mają jakiejś choroby cywilizacyjnej czy autoimmunologicznej. Nie wyobrażam sobie stosowania ćwiczeń jak przed laty. Naszym zadaniem, jako trenerów jest nauczenie ludzi szacunku do swojego ciała i musimy dopasować trening pod zmiany, które zaszły w świecie. Na takich wyjazdach jest również cała gama masaży do wyboru. Moje podejście do masażu jest takie, że nie chodzi tu tylko o ten dotyk, ani nawet o to , czy Klient wybierze masaż balijski czy Shiat-su czy masaż leczniczy. Chodzi tu o to, że dla wielu osób to jest ta jedyna chwila, kiedy naprawdę nie spojrzą w telefon i choć na chwilę pozwolą na to, żeby ktoś o nich zadbał. Chodzi tu o zmianę sposobu myślenia o sobie i swoim ciele.

I tak właśnie powstała w mojej głowie kolejna misja do wykonania- pomoc w radzeniu sobie z przewlekłym stresem po to, aby czuli się szczęśliwsi.

Bo ciało może wytrzymać krótką walkę o przetrwanie.

Ale nie jest stworzone do tego, by walczyć codziennie.

Udostępnij post

Zastanawiasz się jakie zajęcia będą dla Ciebie odpowiednie?

Sprawdź nasze propozycje w zależności od Twoich potrzeb!

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na ich używanie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce Prywatności.